Kameralne księgarnie w Pile przy ul. 14 lutego oraz Locum w Wągrowcu istnieją ponad dwadzieścia lat, wpisując się na stałe, w krajobraz kulturowy miast. Ich kameralność definiowana jest nie przez przestrzeń (to niewielkich rozmiarów księgarnie), a raczej przez kontakt księgarek i księgarzy z czytelnikami. Tu czytelnik jest najważniejszy. W księgarniach, jak przystało na kameralne, nie ma wszystkiego i nie musi. To nie są wielkie sieci handlowe. To nie tylko miejsce, gdzie można nabyć książkę, ale i przestrzeń do spotkań, wspólnego czytania, rozmów o życiu i książkach oraz historii i tożsamości.  Literatura jest wszędzie, w pobliżu… także w kameralnych księgarniach.

W Noc Księgarń, która w tym roku odbyła się 7 października, książki, jak co dzień, zajmowały przestrzenie księgarń, podobnie jak kilometry myśli w głowach osób, które zagościły w ich progach. Księgarnie obchodziły swoje święto przez dwa dni.

 

W Pile, miała miejsce krótka prezentacja książki „Zwierzęta, które zjadły swoich ludzi/ Звірята, що з’їли своїх людей”, antywojennej groteskę Ewy Sułek (Nisza 2022), wydanej w językach:  polskim i ukraińskim. Sasza i Misza, dwaj żołnierze ukraińskiej wojny w Donbasie, przeczekują bombardowanie w zrujnowanym, klaustrofobicznym wnętrzu w towarzystwie mówiących ludzkim głosem wypchanych psów, charta i pudla, oraz akwarium pełnego gadających rybek. Prowadzą dość absurdalne rozmowy, z których dowiadujemy się, że Wujo zakopał na pamiątkę w ogródku Trzech Ruskich, że kończy się pitna woda, i że na podwórku leży zastrzelony Chłopczyn z rowerkiem, którego należałoby wnieść do środka i wypreparować jak psy. Z czasem zwierzęta – przejmują kontrolę nad tym mikroświatem. Czy stanowisko antropocentryczne jest jedynym uprawnionym? Kto ma prawo decydować o losie innych żywych stworzeń? Do czego zdolny jest człowiek i czy są jakieś granice? Sztuka polskiej autorki wyprzedziła obecną wojnę: powstała w 2019 roku, pięć lat po wybuchu wojny w Donbasie i aneksji Krymu, trzy lata przed inwazją Rosji na Ukrainę.

Rozmowa z Markiem Livinem, ukraińskim pisarzem, dziennikarzem, byłym dyrektorem marketingu Telewizji Publicznej, laureatem konkursów literackich „Smołoskyp” i „Koronacja Słowa”, IBBY/UNESCO, który tego dnia zawitał do pilskiej księgarni, mogła by trwać do rana, tyle było tematów do „przedyskutowania”. Autor zaprezentował między innymi książkę: „Riki i drogi” o autystycznym chłopcu, który ucieka do lasu, żeby odnaleźć „siebie”.

Niezależnie od tego, jak bardzo próbujemy dostosować się do wszystkich wymogów społeczeństwa, czasami czujemy się jak Matwij. Stresujemy się przez gwałtowne zmiany, nie chcemy rozmawiać z obcymi ludźmi. Marzymy o tym, żeby mieć spokojne i zaplanowane życie.

[fot: blog Żyj Bardziej” Moniki o książkach ]

 

 

 

 

Książka ukazała się także w języku polskim (Warsztaty Kultury w Lublinie 2020). To ona oraz  dwie inne „W prostych słowach” oraz „Wojna – jak to jest?”, (nad którą Mark Livin obecnie pracuje), stały się inspiracją do trudnych rozmów o emocjach i postawach w czasie wojny, strachu i traumie, układaniu życia na nowo (a raczej sposobom przetrwania) oraz problemom, które towarzyszą integracji mieszkańcom z Ukrainy.

Ukraina rodziła się w przemocy. Nasze babcie zawsze mówiły: zjedz więcej, nie chodź tam, gdzie niebezpiecznie… . My jesteśmy na innym poziomie rozwoju i mamy wypracowane metody radzenia sobie z traumą. […] Problemem z jakim spotykają się uchodźcy to samotność, bezsilność i wstyd. – mówił Mark Livin.

Dyskutowano też o relacjach historycznych polsko-ukraińskich i roli jaką odgrywała na przestrzeni lat trzecia siła, czyli polityka oraz o kulturze i literaturze, które są obecnie w wielkim rozkwicie w Ukrainie, bo to jeden ze sposobów na przetrwanie w warunkach wojny. O aranżację muzyczną wydarzenia zadbali: Natalia (vocal), Taras (akordeon), Roman (gitara, skrzypce) Dulysh, rodzina muzyków z Ukrainy, wielokrotni uczestnicy warsztatów jazzowych w Chodzieży. Spotkanie prowadzone było w języku polskim i ukraińskim. Wielkie dziękuję dla Oksany Smyrnowej i Natalii Dulysh,które podjęły się roli tłumaczek oraz Yulii Yakovyshyna za pomoc wszelaką, m.in. spacery, podczas, których autor miał możliwośc poznać miasto.   Współorganizatorem wydarzenia była nieformalna grupa Pilanie Ukrainie. Udział wzięli mieszkańcy, w tym z Ukrainy.

 

   

 

   

 

Kolejnego dnia miało miejsce wspólne czytanie i artystyczne warsztaty rodzinne z Markiem Livinem, podczas których dzieci rysowały ulubione zwierzęta i paszporty dla nich.

   

 

W Wągrowcu pierwszego dnia Nocy Księgarń tematem dominującym były koty. O dziecięcej perspektywie, sukienkach i wspomnieniach zaklętych w słowach mówiła podczas spotkania Joanna Rudniańska pisarka, laureatka Międzynarodowej Nagrody imienia Janusza Korczaka, autorka „Rok smoka” „Kotka Brygidy” -pierwszej od kilkudziesięciu lat powieści o Holokauście skierowanej wprost do młodego czytelnika. Do jej najnowszych publikacji należą: powieść „Sny o Hiroszimie” oraz zbiór opowiadań „Ruru”. Gościem była też Małgorzata Biegańska – Henryk, behawiorystka.

   

Kolejnego dnia  o odmienności, tolerancji oraz chwili próby w życiu i w literaturze z Markiem Livinem, pisarzem ukraińskim rozmawiała Dorota Kreskowiak. Mark Livin, przebywający w tym czasie, na trzymiesiecznym stypendium w Belgradzie, honorarium za spotkania przekazał na rzecz armii ukraińskiej.

 

 

Wydarzenie w ramach działań Jelenie Czytają, podczas których próbujemy odnaleźć wspólny kod tożsamościowy i kulturowy, oraz przyrody i lasów okalających miejscowości północnej Wielkopolski. Inspiracją są książki z literatury pięknej i popularnonaukowej. Ważne i ważniejsze. Czytane wspólnie z twórcami; pisarzami, ilustratorami, tłumaczami, redaktorami, wydawcami – bez podziałów, bo książki, to przede wszystkim dobro, a nie towar.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego