Wspólne czytanie „Poufne” i rozmowa z Mikołajem Grynbergiem
Wszyscy byliśmy moderatorami wspólnego czytania z Mikołajem Grynbergiem, najnowszej książki „Poufne” podczas spotkań z autorem – osobno, obok, wspólnie – jakkolwiek – otwartej rozmowy, o rzeczach, które nie są łatwe.
Poufne ukazały się, w czerwcu 2020 r., w Wydawnictwie Czarne. To opowiadania, które można czytać osobno, bo każde z nich to oddzielne historie. Można też, nieśpiesznie, wertować strona po stronie i łączyć wątki oraz postaci. Razem tworzą intymną opowieść o rodzinie oraz o wielkiej i małej historii.
– Nie potrafiłabym że względu na dramatyczność czytać na głos „Poufne” – tymi słowami rozpoczęła spotkanie w Wągrowcu – Dorota Kreskowiak (księgarnia Locum). Tytuł sygnalizuje, że jest poufna. To proza oszczędna tylko w słowach i formie, ale nie w emocjach. To ciągle osobista historia rozgrywająca się w powojennej rzeczywistości.
Każdy rozdział pokazuje perspektywę innej osoby: babci, matki, ojca, ciotki, syna, wnuka. Historia rodziny, która kocha się nadmiernie, w której strach i lęk przekuwany jest w miłość, momentami obsesyjną, bo inaczej się nie da, bo coś trzeba było zrobić z lękiem, nadwrażliwością i przejawami antysemityzmu. To także walka o przetrwanie i zachowanie pamięci o losach rodziny. Czasami autor ukrywa się za patosem, nieco drażniącym, czasem za szmoncesami. Summa summarum: czyni to, jednocześnie, z obezwładniającą szczerością i bezradnością.
Nie można już milczeć?
„Ludziom trzeba dawać wesołe historie, żeby nie pytali o smutek. Najlepiej nieprawdziwe, żeby nie mieli wątpliwości, że to prawda” – stwierdza jedna z bohaterek książki. Tu czytelnik decyduje czy je ma.
– Z jednej strony fragmentaryczność opowieści powoduje, że cześć zdarzeń jest dramatyczniejsza, z drugiej strony łatwiejsza do zniesienia – dodała Dorota Kreskowiak. Czytamy więc stronę za stroną: o znikającej matce, domu dziecka, dziadku, nie tolerującym spóźnialstwa, nawet jak się jest przed czasem lub ojcu, broniącym syna przed nauczycielem, który nie raczył wytłumaczyć co znaczy „kyrie elejson”. Mnóstwo myśli kołacze w głowie przy czytaniu; wśród nich spostrzeżenie: każdy z bohaterów na równi ważny. Rezultatem przepracowanych traum jest wzajemna troska o siebie, zaufanie i wyrozumiałość. Autor odwołuje się do wspomnień o Zagładzie. W getcie śmierć mogła nastąpić przecież w każdej chwili.
„Ludzie chorowali tam na tyfus i brak numerków na życie. To pierwsze było po prostu śmiertelne, na drugie medycyna nie znała lekarstwa”.
Przejmująco pisze o nieuniknionym odchodzeniem dziadków, rodziców oraz o umiejętności przekazania najtragiczniejszych nawet informacji.
„Odebrałem telefon w listopadową niedzielę i zostałem sierotą. Mój brat został sierotą trochę później, bo jest młodszy i chciałem, żeby dłużej miał tatę. Zwlekałem do momentu, gdy poczułem, że go oszukuję.”
Nawet, gdy najbliższa autorowi osoba, żona, prosi o przeczytanie książki, czuje się zażenowany, bo jednak woli w odosobnieniu.
– W trakcie jednego ze spotkań autorskich wstał pewien mężczyzna. Wystraszyłem się, bo panowie w tym wieku, jak wstają to są zazwyczaj okrutni, nie mają wątpliwości. Tacy rasiści i antysemici. Tymczasem on podziękował, bo to piękna, rodzinna oraz wzruszająca książka – podzielił się przemyśleniami o wspólnym czytaniu Mikołaj Grynberg.
Czy „Poufne” to książka hermetyczna? Nie dla wszystkich? Zapewne czas pokaże, jakie będą reakcje czytelników.
– Księgarze nie lubią krótkich form, bo czytelnicy nie lubią cienkich książek. Tak samo agenci od tłumaczeń. “Panie Mikołaju, co pan napisał?” „Zbiór opowiadań”. “O nie…”. Jestem uczniem Tuwima. On notował na serwetkach, bo przesiadywał w Ziemiańskiej. Nazywał to “rodniki”, bo wykwitały z tego całe teksty. Rodnik to jest coś do piszesz do siebie starszego o kilka lat. Żebyś wiedział o co ci wtedy chodziło. To nie może być długie, bo to się szybko pisze. Kiedyś notowałem w notesach. Teraz notuję w telefonie w notatkach i zapisuję w chmurze. Robię to codziennie. Kiedy podpisuję umowę na książkę to nigdy nie wiem o czym ona będzie. Wracam do tych notatek. Czytam je bardzo powoli. Czy po roku, dwóch, trzech latach coś porusza? Czy działa? Czy ma potencjał na dramaturgię, na narracyjność, na te wszystkie rzeczy, które powinny tworzyć tekst. “Ty tak, ty nie, ty nie, ty nie”. I tak zrobiłem z “Rejwachem”. I tak zrobiłem z “Poufne”. W konstruowaniu fabuły, dobrze jest zaczynać od sceny, potem wkroczyć w sam jej środek, a po wyjściu z niej, bohater wcale nie musi jej opuszczać z nami. Zdaje się na inteligencję czytelników. Jak to zadziała, to wiadomo, że my rozmawiamy. Rozwijamy się. Im większe skróty myślowe, tym większe przekonanie. Oczywiście powinna to być opowieść na temat zrozumiały dla czytających – opowiadał autor o własnym warsztacie literackim.
„Poufne” to też historia Polski, w której Żydzi żyją od wieków, gdzie „międzywojnie” nie trwa wiecznie. W Pile (księgarnia Buuki) gościem wydarzenia był również Piotr Forecki, politolog, wykładowca UAM. Autor książek „Od »Shoah« do »Strachu«. Spory o polsko-żydowską przeszłość” i pamięć w debatach publicznych oraz „Po Jedwabnem. Anatomia pamięci funkcjonalnej.”
– Domy żydowskie to wychowanie w milczeniu i cieniu żałoby. Czy jest doświadczenie, które różniłoby polskie domy żydowskie od tych zza oceanu? – zapytał politolog.
– Wszystkie domy żydowskie po wojnie poza polskimi domami żydowskimi są inne. W tych polskich ludzie konfrontowali się na co dzień z polskim antysemityzmem. W wielu rodzinach ten temat, że są Żydami, był wyciszony. Dzieci nie wiedziały. Razem z przekazem rodzinnym otrzymywali wiadomość: „Słuchajcie, tutaj lepiej o tym nie mówić, bo to się źle kończy”. Autor nie miał na myśli Niemców, tylko Polaków. Inni Żydzi, którzy rozjechali się po świecie, mieli łatwiej. W Izraelu, Stanach Zjednoczonych były społeczności żydowskie. Grupa żydów wyjechała do Niemiec i to jest intrygujące. Niemcy przegrali wojnę i Żydzi, którzy tam wyjechali, żyli z Niemcami, którzy przegrali wojnę. Struktura psychologiczna jest bardzo zrozumiała.
Rok 1968 jest rokiem granicznym, kiedy wielu Żydom przypomniano o tożsamości. W rozmowie Piotr Forecki nawiązał do wątku, mało obecnego w badaniach historycznych, dotyczącego losów osób, które pozostały w kraju. Inaczej toczy się ich życie. Różne strategie wdrażali, by przetrwać. Pozostanie traktowane jest jako wybór. Czasami było to związane z ograniczeniami. Cześć nie dostała paszportu. U wielu ludzi to były ogromne dylematy (życie w mieszanym związku, niemożność pozostawienia rodziców). Perspektywa była taka, że „jeśli wyjeżdżam, to już nigdy się nie zobaczymy”. Polski wywiad dalej zajmował się nimi, aby uniemożliwić powrót – spuentował autor.
Każdą z książek Mikołaj Grynberg pisał z innego powodu. “Ocalonym” towarzyszyło naiwne myślenie, że dopóty będziemy o tym pamiętać, to się nie powtórzy. Tymczasem było już po Bałkanach, po Rwandzie. “Oskarżam” zostało napisane, bo już nie mógł słuchać zdań rzucanych lekką ręką: „Wy Żydzi, znowu o tej wojnie będziecie gadać, już można się zrzygać po prostu”. Chciał zaznaczyć, że w tych rodzinach wojna się nie skończyła. Ostatnią książką dokumentalną była “Księga wyjścia”. Zawsze głównymi bohaterami były w nich historie rozmówców, a nie oni sami. Przestał je pisać, bo bohaterowie tych książek są prawdziwi. Z krwi i kości. Tak samo on sam, jako autor. Uznał, że już wystarczy wystawiania swoich bohaterów i siebie samego na strzały polskiego antysemityzmu.
„Poufne” i „Rejwach” to forma pisania, którą można nazwać auto-etnobiografią. Niekiedy łatwo rozpoznać bohaterów, niekiedy jest to niemożliwe. Stosując taką koncepcję, opowiadania o bliskich, znajomych, o sobie i próbuje powiedzieć coś więcej o polskiej kulturze? – skonkludował Piotr Forecki oraz zapytał czy antysemityzm jest jakimś tożsamościowym kodem Polaków? Śladów jest sporo w „Rejwachu”, ale i w „Poufne”. Z tej ostatniej zapamiętał zdanie: „Polska to taki kraj, w którym, kiedy trzeba, jest on gotów pozbyć się części swoich obywateli”.
– My, Polacy, nie zajmujemy się swoimi trudnymi tematami. Stawiamy na gloryfikację. Płacimy cenę, za rzeczami, którymi się nie zajmujemy. Powstają muzea miłości i ratowania Żydów, a wokół są groby Polaków zabitych przez innych Polaków za to, że przechowywali Żydów. Mają być przeciwwagą dla narracji, że Polacy nie mają czystego sumienia. Są różne tabu w Polsce – stwierdził autor. Te najokrutniejsze słowa, które Żydzi w Polsce słyszą od innych obywateli to słowa z serii: “Porządny człowiek, ale Żyd”. “Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś Żydem”. Słyszysz, co to ta osoba myśli, kim są dla niej Żydzi. To tkwi w polskim języku, że Żydzi są czymś niżej. To nie jest żaden nowotwór, który powstał. To wynika z historii. Z religii. Z różnic edukacyjnych. To religijna wielopokoleniowa reprodukcja.
Przy czytaniu książek, ważne są dla mnie pytania. Te zadawane wprost przez pisarza, jeszcze bardziej te, ukryte w tekście, między słowami. Z pytaniami – poufnie – zachęcamy do przeczytania opowiadań „Poufne”.
„Co potrafisz opowiedz trenami. To się czasem sprawdza, pozwala oddalić temat na bezpieczną odległość. Bezpieczną, czyli taką która otwiera na myślenie o własnym życiu. Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Czy dobrze żyjesz? Czyim życiem żyjesz? Już nie chodzi o to, czy byliby z ciebie dumni, skończyło się. O jutrze myśl od dzisiaj.” [cyt. „Poufne”, Wyd. Czarne 2020]
fot. Filip Świniarski
fot. Krzysztof Łukaszewicz
Relacja z wydarzenia w Pile tu: Jelenie Czytają – rozmowa z Mikołajem Grynbergiem i Piotrem Foreckim oraz wspólne czytanie „Poufne”
(YouTube – Agencja Promocji Książek i Czytelnictwa)
Wydarzenie w ramach działań „Jelenie Czytają”, podczas których próbujemy odnaleźć wspólny kod tożsamościowy i kulturowy, oraz przyrody i lasów okalających miejscowości północnej Wielkopolski. Inspiracją są książki z literatury pięknej i popularnonaukowej (przyrodnicze i historyczne). Ważne i ważniejsze. Czytane wspólnie z twórcami; pisarzami, ilustratorami, tłumaczami, redaktorami, wydawcami – ami – bez podziałów, bo książki, to przede wszystkim dobro, a nie towar. Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Wągrowiec, Piła, wrzesień 2020
***
Mikołaj Grynberg – fotograf i pisarz, z wykształcenia psycholog. Jego zdjęcia były prezentowane niemal na całym świecie. Autor albumów Dużo kobiet (2009) i Auschwitz – co ja tu robię? (2010). Wydał zbiory rozmów: Ocaleni z XX wieku (2012), Oskarżam Auschwitz. Opowieści rodzinne (2014) i Księgi Wyjścia (2018), która zdobyła tytuł Warszawskiej Premiery Literackiej przyznawany przez Klub Księgarza. Jego kolejna książka, tom opowiadań Rejwach (2017), znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike. W 2020 roku ukazały się Poufne, opowiadania, które razem tworzą opowieść o rodzinie oraz wielkiej i małej historii. Autor od lat zajmuje się problematyką i historią polskich Żydów w XX wieku. W całej swojej twórczości przyjmuje szczególną perspektywę dialogu, koncentrując się na spotkaniu z innymi, otwarciu na ich osobiste przeżycia i historie. Nominowany za całokształt twórczości do Nagrody Literackiej im. Juliana Tuwima (2019).